No i się udało ! Na zbiórce całkiem spora grupka ,,jeleni'', hałaśliwa nieco, więc obawiałem się, że nic nie zobaczymy. Jednak w lesie pełne skupienie i nasłuchiwanie, czy ryczą. Głęboko w łańskich lasach, z daleka od ,,stonki grzybicznej'', gdzie niezwykle dorodne podgrzybki i koźlarze rosły dosłownie przy leśnym dukcie, wyszedł na nas piękny jeleń w odległości ok. 30 m. Zatrzymał się, spojrzał na nas leniwie, wypatrując, czy to aby nie jakaś łania ku niemu nie pomyka, a następnie dostojnie odszedł w gąszcz (Michał już aparat wyciągnął zza pazuchy, jednak zabrakło dosłownie 2 sek. by go ,,zdjąć''). Gdy dotarliśmy w miejsce, gdzie stał, w nozdrza uderzył ciężki zapach testosteronu, który po chwili rozwiał w niebyt delikatny wietrzyk. Potem, przy samym mostku papieskim na Łynie, z lasu po lewej wyskoczyły trzy łanie, śmignęły nam dosłownie przed nosami, długimi skokami zmierzając w kierunku rzeki. Rozpędzeni ruszyliśmy za nimi i dzięki temu mogliśmy podziwiać jak forsują Łynę, przy samym mostku, wpław. Przepiękny widok ! Dalej mimo krążenia po lasach, z Kurek ruszyliśmy na N. Kaletkę, Bałdy i Łajs a potem N. Wieś, Rykowiec, nie zobaczyliśmy już nawet psa z kulawą nogą. Mimo braku ryku, rykowisko uważam za zaliczone. Pozdrower !
