130706 Śladami Orłowicza. Czerwonka - Szczytno

Kościoły Fritza Heitmanna rozponajemy już bez pudła na pierwszy rzut oka. Jak widać podróże kształcą

Kolejna bardzo udana wycieczka. Pomimo wszystkich wspomnianych przez przedmówców "niedociągnięć" (z których największym był z pewnością brak niewątpliwej atrakcji w postaci trąby powietrznej ) absolutnie nie można było narzekać. Na wysoki poziom zadowolenia z wyprawy wpłynęły z pewnością: wspaniała pogoda, dobre humory uczestników i wiele krajoznawczych atrakcji, takich jak kościół projektu Fritza Heitmanna w Kobułtach i możliwość wejścia na ratuszową wieżę w Szczytnie. No i oczywiście zaliczenie szczycieńskich pomników przyrody

jer7kow napisał: Wycieczka autokarowa: Czerwonka - Szczytno przez Biskupiec, Kobułty, Dźwierzuty, z panem Krzysztofem Ciesińskim (byłem z Marią, Agnieszką i Piotrkiem w grupie, którą pan Krzysztof prowadzał) ze wszech miar udana. Dostrzec się dało, mimo wszystko, pewne braki:
- nie było deszczu, wiatru, gradobicia i trąby powietrznej,
- tylko dwoje uczestników wylosowało nagrody (koszulka i przewodnik Orłowicza),
- nie denerwował nawet wyjący, jak potępieniec "Ikarus" dożywający zapewne swoich dni.

- nie zdenerwował nas także ksiądz w Biskupcu nie pozwalający chodzić po podłodze kościoła

Tak wycieczka bardzo udana. Ja zyskałam dziadków, których nie miałam jako dziecko. Humory i pogoda dopisała więc nie mogło się nie udać. Już udajemy się w kolejkę by zapisać się na następną eskapadę, tym razem wgłąb Mazur.

Witam! I ja miałam przyjemność wędrować z p.Krzysztofem.......pełna "profeska".Autokar faktycznie przypominał mi młodzieńcze wycieczki szkolne ale sympatyczny i dowcipny pan kierowca rekompensował niedogodności podróżowania! Bardzo się cieszę,że uczestniczyłam,co widac rówmniez na zdjęciach .Myślę,że reszta tez zadowolona!Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i do zobaczenia na szlaku!

Wycieczka autokarowa: Czerwonka - Szczytno przez Biskupiec, Kobułty, Dźwierzuty, z panem Krzysztofem Ciesińskim (byłem z Marią, Agnieszką i Piotrkiem w grupie, którą pan Krzysztof prowadzał) ze wszech miar udana. Dostrzec się dało, mimo wszystko, pewne braki:
- nie było deszczu, wiatru, gradobicia i trąby powietrznej,
- tylko dwoje uczestników wylosowało nagrody (koszulka i przewodnik Orłowicza),
- nie denerwował nawet wyjący, jak potępieniec "Ikarus" dożywający zapewne swoich dni.
Na dowód tego co napisałem dołączam link do albumu ze zdjęciami, do ogólnego użytku.
plus.google.com/photos/10579927504606380.../5897892725051867313

Pozdrawiam!
Jerzy K. Kowalewicz